Otrzymaliśmy e-mail od ks. Andrzeja Urbańskiego, naszego Rodaka, pracującego w Tanzanii.
Wspaniali Nasi Duszpasterze i Drodzy Parafianie Rodacy!
Powróciłem szczęśliwie do Tanzanii z miłymi wspomnieniami krótkiego pobytu w kraju i naszymi spotkaniami podczas sprawowania Mszy św. w kościele parafialnym. Wróciłem tutaj również z obfitymi darami od Was za które serdecznie dziękuje w imieniu naszych Wiernych.
A teraz słówko o tym jak je użyłem. Ofiarę niedzieli misyjnej 2.500 złotych użyłem na spłacenie długu na zakup apteczek pierwszej pomocy, bo nie ma takich apteczek na obszarze kilkuset kilometrów. Są one pierwszymi. Na naszym wąskim moście prawie co tydzień zdarzają się wypadki i samochody spadają do rzeki lub się zderzają. Do tej pory nie było nawet bandaża, aby zaopatrzyć chorych i wielu umierało z powodu braku najbardziej podstawowej pomocy. Kilka dni temu duży samochód ciężarowy mając problemy z hamulcami (taki problem zdarza się najczęściej) przy ostrym zjeździe do rzeki popchnął inny duży samochód i oba wpadły do rzeki około 15 metrów w dół. Krokodyle się z tego ucieszyły, a hipopotamy wielce się zdziwiły. Muszę jeszcze zakupić nosze, aby można było rannych zanieść do samochodu albo pozbierać szczątki ciał tych którzy zginęli podczas zderzeń samochodów.
Ze składki ostatniej wspólnej niedzieli (prawie 3.000 zł) zakupiłem już 5 rowerów dla katechistów, gdyż więcej nie było. Inne 6 zamówiłem i zakupie 1 czerwca w Morogoro. Przy okazji zapłaciłem także karę policji, bo trochę te rowery wystawały. Na 100 km jest około 10 policjantów, którzy czyhają, aby znaleźć jakiś błąd, nawet jeśli to jest dobra sprawa. Widocznie ich pensje są niezbyt duże. Oni zawsze tutaj maja racje. Pierwszy rower wręczyłem już katechiście z Hondogo, Panu Pawłowi Juma Msisi. Z radości upadł na kolana. Napisał podziękowanie do Was, które przetłumaczyłem. Zrobiłem też jego zdjęcia. Był on Muzułmaninem, ale przyjął chrześcijaństwo. Jeden z jego synów Henryk jest klerykiem w Niższym Seminarium, a żona pracuje w naszym szpitaliku misyjnym w Mandera.
Ponieważ raz w miesiącu jedziemy do wiosek, więc inne rowery przekażę podczas odwiedzin duszpasterskich tych wiosek. Do kilku zaś wiosek nie można dojechać z powodu pory deszczowej, a więc muszę poczekać aż nastąpi pora sucha. Młodzież całego regionu ucieszyła się z daru mojej rodziny piłek, które przywiozłem i rękawic dla bramkarzy. Jeszcze takich nie widzieli. Robią teraz różne rozgrywki z wielkim zapałem, treningi każdego dnia i mają teraz mniej czasu na różne młodzieńcze wybryki. Organy elektroniczne wręczyłem młodzieży w Miono, która kończy studia przed-uniwersyteckie. Przyjęli je z szałem radości i pragną nagrać DVD. Pięknie śpiewają i sami się organizują na modlitwę zaś podczas mojej wizyty wszyscy, a jest ich 94, przychodzą do spowiedzi i przyjmują Komunię św. To przyszłość narodu i Kościoła.
Właśnie wróciłem z wioski Kilemera, w której jest wielu specjalistów od łapania i wędzenia polnych myszek. Tam właśnie podczas mojego krótkiego pobytu w
Polsce zmarła jedna babcia od ukąszenia najbardziej groźnego węża Afryki tzw. czarnej mamby. Prowadziłem pogrzeb Pani Łucji, która osierociła trójkę dzieci. HIV nadal zbiera żniwo. Ponieważ nie było trumny, jej ciało owinięte w prześcieradła położono 2 metry od stolika na którym sprawowałem Mszę św. przed chatką. W afrykańskim gorącu czułem już ostry zapach, który niektórych mógłby omdlić. Kiedy wróciłem do Mandery zakupiłem 3 rybki z rzeki Wami, które były odmianą w codziennym spożywaniu posiekanego mięsa dzikiej świni. Jedna babcia przyniosła mi kaczkę w podziękowaniu za pomoc w zakupie lekarstwa dla jej chorego wnuczka. Tymi krótkimi wieściami kończę moje słowa do Was, a teraz możecie przeczytać podziękowanie katechisty Pawła.
„Drodzy Wierni Parafii św. Michała Archanioła w Leśnej,
Przyjąłem nowy rower od ks. Andrzeja. Dziękuję Wam serdecznie za Wasz dar i niech Pan Bóg Wam nagrodzi błogosławieństwem i Swoją łaska. Do tej pory chodziłem piechota przeszło 3 i pół kilometra do pracy, dlatego bardzo mi pomogliście, abym mógł wykonywać moją pracę duszpasterską lepiej. Na koniec dziękuję serdecznie za pomoc ks. Andrzejowi i Wam Drodzy Wierni w Leśnej, parafii św. Michała Archanioła. Niech Was Bóg błogosławi. Podziękowania przekazuje również Waszemu ks. Proboszczowi i jego Pomocnikom.
Nauczyciel Paweł Juma Msisi z Hongodo”
Podczas pobytu w Polsce mój internet nie działał przez 10 dni, gdyż w stolicy zamieniono moje nazwisko i imię w adresie internetu na imię i nazwisko Muzułmanina Omara Othumani, którego nie znam. On korzystał z internetu za który płaciłem a ja nie. Natomiast pozostały w adresie moje dane personalne np. że ów Omari ma stałe miejsce zamieszkania w Leśnej. Myślę, że nie znacie takiego Muzułmanina Omara w Leśnej. Musiałem zarejestrować się na nowo, a pieniądze które były na opłatę już się ze mną pożegnały. Takie rzeczy zdarzają się w Afryce.
Ks. Andrzej