Wujek

Ks. Karol Wojtyła wikarym w Krakowie

Z Niegowici posłano ks. Karola do Krakowa, do parafii św. Floriana, a potem do św. Katarzyny. Niektórzy mówili, że trudno zrozumieć jego kazania, ale miał w sobie coś takiego, że przyciągał młodych. Odwiedzali go, przychodzili na jego wykłady. Ale przede wszystkim umiał ich zachęcić do udziału we Mszy św. Nawet w tygodniu. Razem spędzali wakacje, jeździli na wycieczki. Najczęściej w góry, bo z Krakowa było przecież blisko do Zakopanego.

Ze wględów bezpieczeństwa, by odwrócić uwagę służb bezpieczeństwa ustalili, że do ks. Karola, będą mówili „wujek”, a nawzajem do siebie „bracie”, „siostro”. Tak narodziła się „rodzina” ks. Wojtyły – grupa ludzi, z którymi spędzał swój wolny czas, z którymi jeździł w góry, na kajaki. Podczas jednego ze spływów kajakowych na Mazurach, przyszedł telegram wzywający ks. Wojtyłę pilnie do prymasa Polski. A tam czekała go wiadomość, że został mianowany… biskupem pomocniczym archidiecezji krakowskiej.

Pytania na środę:

1. Jak studenci krakowscy nazywali swojego opiekuna, ks. Karola Wojtyłę?

2. Dlaczego studenci razem z ks. Wojtyłą nazywali siebie rodzinką „Wujka” Karola?

3. Gdzie był ksiądz Wojtyła, gdy przyszło pilne wezwanie do Warszawy, do prymasa Polski?